🌘 Kiedy Alkoholik Zapije Się Na Śmierć

Alkoholik to osoba cierpiąca na alkoholizm. Istotę choroby alkoholowej stanowi uzależnienie psychiczne i fizyczne. Uzależnienie psychiczne to potrzeba spożycia alkoholu dla poprawy samopoczucia. Uzależnienie fizyczne natomiast wiąże się ze wzrostem tolerancji na alkohol. Początkowo trudno zauważyć objawy alkoholizmu, jednak im wcześniej choroba zostanie rozpoznana, tym większe Pojawia się przede wszystkim w przypadku nagłego i przypadkowego odwyku, w następstwie wypadku, na przykład, choroby, interwencji chirurgicznej. Delirium tremens pojawia się, kiedy alkoholik jest potężnie zatruty, po ponad dziesięciu latach pijaństwa; w ciągu 2 – 3 dni po odwyku. Aktor pił przez 15 lat, jednak w pewnym momencie zrozumiał, że musi z tym skończyć, bo w innym wypadku zapije się na śmierć. W ostatnim okresie mojego piętnastoletniego picia, nie odczuwałem już żadnej przyjemności. Musiałem pić, tylko żeby dalej funkcjonować, aż w końcu powiedziałem sobie „stop”. Esperal to środek stosowany w leczeniu alkoholizmu. Wiele osób posiada wszywki alkoholowe, a prawie każdy zna – choćby ze słyszenia – osobę, która się "zaszyła". Nic dziwnego: blisko 12% dorosłych Polaków nadużywa alkoholu. Część z nich próbuje zerwać z nałogiem, pokładając nadzieję w implantowaniu esperalu. Przecież z alkoholem nie wiążą się tylko zle wspomnienia, tych fajnych też jest sporo. Tyle, że jest jeden dość istotny problem, bo ja wiem o tym, że gdybym się dzisiaj napił, to popchne ten pierwszy klocek domina i jest spora szansa, że zapije się na śmierć. To już moja 20 Nowenna którą odmawiałem za brata alkoholika o uwolnienie go z nałogu alkoholowego , który od 16 lat nie przebywa w domu rodzinnym. Tylko raz był i to na pogrzebie ojca. Prawie dwa miesiące temu upadł na takie dno ,że każdy z nas myślał , że zachleje… Powodem pojawienia się choroby alkoholowej może być styl życia. Towarzyskie spotkania są okazją do picia napojów alkoholowych, w sytuacji kiedy często się one powtarzają ryzyko zachorowania wzrasta. Co więcej, alkoholizm może być wynikiem nieśmiałości i trudności w radzeniu sobie z problemami, alkoholizowanie się staje się Zajmij czymś głowę. Wyśpij się. Idź na masaż. Zadzwoń do przyjaciółki. Idź na grupę dla współuzależnionych, zobaczysz, że nie jesteś sama. Dałaś się tylko jak głupia wmanewrować w toksyczny związek. Panikujesz, cały czas o nim myślisz, zastanawiasz się, co można jeszcze zrobić. Nic nie można zrobić! Śmierć w ten sposób przemedytowana, przemodlona staje się nie tyle złem, ile szansą na spotkanie z miłującym Bogiem. „Człowiek święty nie doznaje trwogi przed śmiercią̨, ale z radością̨ myśli o tej chwili, w której będzie mógł rzucić́ się̨ w objęcia umiłowanego Boga” – wskazuje sługa Boży Wenanty Katarzyniec. "Modliłam się o jego śmierć" czekałem, kiedy starszy syn dotknie dna. Jednocześnie żałowałem go, bo mało kto, z ludzi żyjących obok alkoholików, ma pojęcie, jak cierpi alkoholik Alkoholik nadaje się również i do tego celu. Inni natomiast chcą dominować i panować nad drugą osobą. Alkoholik dostarcza swoją osobą odpowiedniego obiektu do uprawiania nad nim władzy. Jeśli zachodzi jedna z tych trzech okoliczności, to może okazać się, że "nie-alkoholik" cierpi na znacznie poważniejszą chorobę niż alkoholik. Terapeuta ze Szprotawy podkreśla jednak, że nie raz leczenie może pozwolić na uratowanie życia uzależnionego, więc należy aktywnie działać, aby pomoc świadczyć. - Wiele osób zapija się na śmierć. Jeśli nie zaburzają społecznego porządku, to procedura zobowiązania do leczenia się nimi nie zajmie. 28KjVI. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-05-02 14:49:41 inthecandlelight Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-02 Posty: 5 Temat: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćNie mam mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać na ten temat, więc postanowiłam napisać na forum? Bardzo proszę o radę, bo sama nie wiem co mam blisko 2 lat jestem ze swoim chłopakiem. Jest to mój pierwszy stały i poważny związek. Po pół roku znajomości zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Zanim to się stało K. często popijał sobie piwko po pracy i wspólne mieszkanie to miała być motywacja dla niego żeby się ograniczać. Zanim zamieszkaliśmy razem dowiedziałam się, że pochodzi z rodziny alkoholowej i od lat nie utrzymuje z nią kontaktu. Po kilku tygodniach życia pod jednym dachem zrozumiałam, że mój chłopak nie nadużywa alkoholu a jest od niego uzależniony. Czułam się strasznie oszukana, próbowałam jakoś mu pomóc, ale on tę pomoc odrzucał. Gdy po kilku miesiącach spokoju pomyślałam, że sytuacja się trochę ustabilizowała zmarł brat mojego chłopaka. Powodem śmierci było zapicie się. Mój K. bardzo to przeżył wpadał w kolejne ciągi. Były wyzwiska, szamotaniny, kilka razy mnie uderzył. Mimo tego wszystkiego nie potrafiłam odejść. W mieszkaniu, które wynajmowaliśmy mieliśmy 3-miesięczny okres wypowiedzenia umowy a mnie z siostrą nie było stać na to, żeby samodzielnie je opłacić. K mimo, że pił to zarabiał na swoją część mieszkania. Szef daje mu przyzwolenie na pice, bo sam też czasami popija Pieniędzy zaczęło brakować na codzienne życie, na opłaty? Wzięłam kredyt potem kolejny na studia, bo zawaliłam rok, Teraz powtarzam. K. udaje, że jego to nie dotyczy, że kredyt to mój problem bo ja go wzięłam. Nieważne, że gdyby nie te pieniądze nie mielibyśmy za co żyć... Ale ok. Ja wzięłam, ja spłacę? Gdy zbliżał się koniec umowy w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy K się uspokoił, był czuły dbał o mnie itd. Uwierzyłam, że coś zrozumiał. Przeprowadziliśmy się do innego mieszkania. Dowiedziałam się, że mój chłopak umawiał się z kobietami i chyba nie tylko z kobietami przez Internet. Oczywiście cała sytuacja była moją winą, bo się od niego odsunęłam, bo nie chciałam seksu gdy co drugi dzień wracał do domu pijany. Zaczął mnie zmuszać siłą teraz już nawet nie protestuję czekam aż skończy? Jestem zrozpaczona całą tą sytuacją, wyczerpana problemami, nie mam już siły wstawać łóżka żeby pójść do pracy. Zdecydowałam, że gdy w lipcu skończy się umowa na wynajem mieszkania odejdę?. Tak był odo ubiegłego tygodnia. W czerwcu minie rok od śmierci jego brata. 2 tygodnie temu jego ojciec skatował matkę i poszedł siedzieć. ?matka? mojego K jest w opłakanym stanie. Została sama w domu pobita. Nie chce przyjechać ani do nas ani do starszego syna chociaż na kilka tygodni żeby doszła do siebie. Woli w domu chlać na umór i dawać d?y za butelkę każdemu kto ją zaoferuje? Przerasta mnie to wszystko widzę jak mój K. się z tym męczy, jak bardzo to go zdołowało. Rok temu zapił się brat za chwilę tak samo skończy jego matka. Nie wiem co mam zrobić? Jest mi cholernie go żal, ale sama też jestem na kresie wytrzymałości tego co dzieje się pomiędzy nami. Nie chcę być z nim z litości, ale z drugiej strony wiem, że gdy odejdę podpiszę na nim wyrok śmierci, on albo się zapije albo popełni samobójstwo? Jestem przerażona? 2 Odpowiedź przez feniks35 2015-05-02 15:14:12 feniks35 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-06 Posty: 4,151 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć inthecandlelight napisał/a:Nie mam mam nikogo z kim mogłabym porozmawiać na ten temat, więc postanowiłam napisać na forum? Bardzo proszę o radę, bo sama nie wiem co mam blisko 2 lat jestem ze swoim chłopakiem. Jest to mój pierwszy stały i poważny związek. Po pół roku znajomości zdecydowaliśmy się zamieszkać razem. Zanim to się stało K. często popijał sobie piwko po pracy i wspólne mieszkanie to miała być motywacja dla niego żeby się ograniczać. Zanim zamieszkaliśmy razem dowiedziałam się, że pochodzi z rodziny alkoholowej i od lat nie utrzymuje z nią kontaktu. Po kilku tygodniach życia pod jednym dachem zrozumiałam, że mój chłopak nie nadużywa alkoholu a jest od niego uzależniony. Czułam się strasznie oszukana, próbowałam jakoś mu pomóc, ale on tę pomoc odrzucał. Gdy po kilku miesiącach spokoju pomyślałam, że sytuacja się trochę ustabilizowała zmarł brat mojego chłopaka. Powodem śmierci było zapicie się. Mój K. bardzo to przeżył wpadał w kolejne ciągi. Były wyzwiska, szamotaniny, kilka razy mnie uderzył. Mimo tego wszystkiego nie potrafiłam odejść. W mieszkaniu, które wynajmowaliśmy mieliśmy 3-miesięczny okres wypowiedzenia umowy a mnie z siostrą nie było stać na to, żeby samodzielnie je opłacić. K mimo, że pił to zarabiał na swoją część mieszkania. Szef daje mu przyzwolenie na pice, bo sam też czasami popija Pieniędzy zaczęło brakować na codzienne życie, na opłaty? Wzięłam kredyt potem kolejny na studia, bo zawaliłam rok, Teraz powtarzam. K. udaje, że jego to nie dotyczy, że kredyt to mój problem bo ja go wzięłam. Nieważne, że gdyby nie te pieniądze nie mielibyśmy za co żyć... Ale ok. Ja wzięłam, ja spłacę? Gdy zbliżał się koniec umowy w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy K się uspokoił, był czuły dbał o mnie itd. Uwierzyłam, że coś zrozumiał. Przeprowadziliśmy się do innego mieszkania. Dowiedziałam się, że mój chłopak umawiał się z kobietami i chyba nie tylko z kobietami przez Internet. Oczywiście cała sytuacja była moją winą, bo się od niego odsunęłam, bo nie chciałam seksu gdy co drugi dzień wracał do domu pijany. Zaczął mnie zmuszać siłą teraz już nawet nie protestuję czekam aż skończy? Jestem zrozpaczona całą tą sytuacją, wyczerpana problemami, nie mam już siły wstawać łóżka żeby pójść do pracy. Zdecydowałam, że gdy w lipcu skończy się umowa na wynajem mieszkania odejdę?. Tak był odo ubiegłego tygodnia. W czerwcu minie rok od śmierci jego brata. 2 tygodnie temu jego ojciec skatował matkę i poszedł siedzieć. ?matka? mojego K jest w opłakanym stanie. Została sama w domu pobita. Nie chce przyjechać ani do nas ani do starszego syna chociaż na kilka tygodni żeby doszła do siebie. Woli w domu chlać na umór i dawać d?y za butelkę każdemu kto ją zaoferuje? Przerasta mnie to wszystko widzę jak mój K. się z tym męczy, jak bardzo to go zdołowało. Rok temu zapił się brat za chwilę tak samo skończy jego matka. Nie wiem co mam zrobić? Jest mi cholernie go żal, ale sama też jestem na kresie wytrzymałości tego co dzieje się pomiędzy nami. Nie chcę być z nim z litości, ale z drugiej strony wiem, że gdy odejdę podpiszę na nim wyrok śmierci, on albo się zapije albo popełni samobójstwo? Jestem przerażona?Moim zdaniem zostając podpisujesz ten wyrok i tak. Jeśli będzie się miał zapic na śmierć to to zrobi czy tak czy siak. Alkoholik który zawsze ma miękkie lądowanie w postaci bliskiej osoby nigdy nie zrezygnuje z nałogu. Tu potrzebna jest tzw twarda miłość czyli jasne postawienie sprawy albo się leczysz albo odchodze. Poza tym nie wiem czy ty jesteś w stanie jeszcze mu pomoc jakoś, ofiarować jakies uczucie cieplejsze skoro sama stalas się przy nim cieniem człowieka. Z tego co piszesz on używał względem Ciebie przemocy a wręcz gwałcił !! i teraz jesteś przy nim raczej z litości a nie z chęci bycia. Po tym co Ci zrobił masz prawo go zostawić bez skrupułów, próbowałas mu pomoc ale nie dało rady wiec teraz musisz ratować samą siebie a on..jest dorosły albo się ogarnie albo zniszczy swoje życie całkiem na wlasne zyczenie. Nie możesz uratować kogoś kto tego nie chce i na dodatek za cenę własnego zdrowia a nawet zycia. 3 Odpowiedź przez 5025 2015-05-02 15:16:02 5025 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-23 Posty: 282 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćDziewczyno, pakuj się i uciekaj od niego naj najszybciej! 4 Odpowiedź przez Emilia 2015-05-02 15:17:35 Emilia 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2007-08-27 Posty: 3,988 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćJesteś współuzależniona. Cokolwiek byś nie zrobiła, to i tak będzie źle (twoim zdaniem). Jak odejdziesz, to on się zabije/zapije/źle skończy. Jak zostaniesz, to się wykończysz psychicznie. Ten układ jest totalnie chory, pod każdym względem. Powinnaś zrozumieć, że nie jesteś odpowiedzialna za swojego chłopaka, ale wyłącznie za siebie. Nie uzależniaj odejścia od niego od końca umowy najmu - zresztą tam jest napisane, jaka jest konsekwencja wcześniejszego rozwiązania - najczęściej po prostu kaucja przepada. Najem to nie więzienie, w przeciwieństwie do układu, w który się wmanewrowałaś. To normalne, że jest ci żal jego matki i jego samego, ale nie możesz być z tym facetem z litości lub ze strachu. Pomyśl o wizycie u psychologa, wyprowadzce i jak najszybszym odseparowaniu się od alkoholika, przemocowca i zdradzacza. 5 Odpowiedź przez życiejestkrotkie 2015-05-02 15:45:12 życiejestkrotkie Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-28 Posty: 128 Wiek: 21 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćUciekaj i miej go w dupie !!! I nie zastanawiaj się ani chwili!!! 6 Odpowiedź przez inthecandlelight 2015-05-02 20:30:04 inthecandlelight Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-02 Posty: 5 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć Emilia napisał/a:Jesteś współuzależniona. Cokolwiek byś nie zrobiła, to i tak będzie źle (twoim zdaniem). Jak odejdziesz, to on się zabije/zapije/źle skończy. Jak zostaniesz, to się wykończysz psychicznie. Ten układ jest totalnie chory, pod każdym względem. Powinnaś zrozumieć, że nie jesteś odpowiedzialna za swojego chłopaka, ale wyłącznie za siebie. Nie uzależniaj odejścia od niego od końca umowy najmu - zresztą tam jest napisane, jaka jest konsekwencja wcześniejszego rozwiązania - najczęściej po prostu kaucja przepada. Najem to nie więzienie, w przeciwieństwie do układu, w który się wmanewrowałaś. To normalne, że jest ci żal jego matki i jego samego, ale nie możesz być z tym facetem z litości lub ze strachu. Pomyśl o wizycie u psychologa, wyprowadzce i jak najszybszym odseparowaniu się od alkoholika, przemocowca i sobie z tego sprawę. Już kilka razy spakowałam mu walizki zalewając się przy tym łzamigdy nie wracał na noc i nie wiedziałam co się z nim dzieje. Nie byłam jednak na tyle silna żeby otworzyć mu drzwi...Nie mam wsparcia w nikim... rodzina nie ma pojęcia co się ze mną dzieje... Nie interesują się tym a ja nie narzekam, bo zamiast pomocy zgnębili by mnie za to, że związałam się z kimś takim jak K. 7 Odpowiedź przez inthecandlelight 2015-05-02 20:47:21 inthecandlelight Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-02 Posty: 5 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć feniks35 napisał/a:Moim zdaniem zostając podpisujesz ten wyrok i tak. Jeśli będzie się miał zapic na śmierć to to zrobi czy tak czy siak. Alkoholik który zawsze ma miękkie lądowanie w postaci bliskiej osoby nigdy nie zrezygnuje z nałogu. Tu potrzebna jest tzw twarda miłość czyli jasne postawienie sprawy albo się leczysz albo odchodze. Poza tym nie wiem czy ty jesteś w stanie jeszcze mu pomoc jakoś, ofiarować jakies uczucie cieplejsze skoro sama stalas się przy nim cieniem człowieka. Z tego co piszesz on używał względem Ciebie przemocy a wręcz gwałcił !! i teraz jesteś przy nim raczej z litości a nie z chęci bycia. Po tym co Ci zrobił masz prawo go zostawić bez skrupułów, próbowałas mu pomoc ale nie dało rady wiec teraz musisz ratować samą siebie a on..jest dorosły albo się ogarnie albo zniszczy swoje życie całkiem na wlasne zyczenie. Nie możesz uratować kogoś kto tego nie chce i na dodatek za cenę własnego zdrowia a nawet zaczął leczenie w styczniu, jednak już na początku marca zakończył wizyty w poradni leczenia uzależnień. Próbowałam namówić go do powrotu na leczenie, ale nie chciał, twierdził, ze to strata czasu, że sam jest w stanie sobie z tym poradzić. Dobrze wiem, że tak nie jest Poza tym twierdził, że gdy pił to między nami układało się lepiej a gdy nie pije to ciągle mam wobec niego jakieś oczekiwania. Owszem mam bo chciałabym żeby zaangażował się w dbanie o dom, zebym mogła zająć się swoją magisterką. Gdy pił było lepiej bo mu ustępowałam... ze strachu, ze wstydu przed sąsiadami...Ostatnio dzień w dzień wraca po kilku piwach, czasami po kilkunastu. Każdego wieczoru powtarzam sobie, że ostatni raz pozwalam żeby mnie tak upadlał a rano brakuje mi sił. 8 Odpowiedź przez naiwna ja 2015-05-03 12:05:02 naiwna ja Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-03-29 Posty: 145 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć Moja droga ja ci dopowiem dalszą część waszej przyszłości - chcesz? Czy potrafisz sobie to sama wyobrazić? I po co wyżalasz się tutaj, skoro tak naprawdę nie chcesz zrobić nic żeby zacząć normalne życie? A doskonale wiesz, że bierzesz udział w totalnej patologii i mimo, że się żalisz, to chyba ci ten styl życia odpowiada, skoro w nim tkwisz z uporem maniaka. Chciałaś być moją duszą i ciałem. Ciało starczyło. Duszy nie 9 Odpowiedź przez pannapanna 2015-05-03 15:36:07 pannapanna Gość Netkobiet Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćinthecandle... .dobra jesteś, hehehe. a czemu nie zaczniesz z nim pić? będzie ci przyjemniej i zrozumiesz go lepiej? 10 Odpowiedź przez Natasza83 2015-05-03 16:33:37 Natasza83 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-03 Posty: 12 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćMiałam podobną sytuację tylko jest tutaj jeszcze dziecko. Po dwóch latach tak się stało że w końcu go wyrzuciłam z domu, Mieszkam sama z dzieckiem a on wrócił do matki. Chodzi na spotkania AA i do psychologa. Widzę jakieś zmiany ale di niego już nie wrócę mimo że dziecko nie będzie miało pełnej rodziny. 11 Odpowiedź przez inthecandlelight 2015-08-02 07:17:39 inthecandlelight Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-02 Posty: 5 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćDrodzy forumowicze proszę Was o pomoc, bo to co dzieje się w moim życiu mnie przerosło. Nie wiem jak uwolnić się z tego...Na śmierć matki mojego chłopaka nie musieliśmy długo czekać. Na początku maja doszczętnie spłonął dom rodziców mojego chłopaka. Mama była w środku... Nie otrząsneliśmy się jeszcze po śmierci brata a kolejna rodzinna tragedia. Z domu został tylko popiół i kolejny grób. Nie mam pojęcia jak bardzo trzeba zasłużyć na taką karę od losu. Czuję się jakbym była w jakiejś ukrytej kamerze... Nie jestem w stanie tego opanować. Gdyby mało było nieszczęścia ojciec mojego chłopaka leży teraz w szpitalu w stanie agonalnym- nowotwór złośliwy z 3 przerzutami. NIe ma sensu podejmowania jakiegokolwiek leczenia. Czekamy tylko na czytające ten post w większości nie będą dowierzać jak w jednej rodzinie może być tak wiele nieszczęść... Ja też nie dowierzam. To jest cholerny koszmar, z którego niestety nigdy się nie obudzimy. Wiem, że dla tego związku nie ma szans, jednak w obliczu tragedii jakie obecnie dotykają mojego chłopaka nie jestem w stanie odejść. Sięgam dna w tym związku, ale nie mam sumienia odejść. Nie potrafiłabym spojrzeć sobie w twarz zostawiając go z tym wszystkim samego. Jak mu pomóc? Próbowałam namówić go na terapię u psychologa, ale nie chce słyszeć. Błagam doradźcie coś... 12 Odpowiedź przez Cyngli 2015-08-02 07:53:44 Cyngli Gość Netkobiet Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć Czy Ty kochasz siebie?Jeśli tak, to odejdź od niego. To prostsze, niż Ci się jesteście małżeństwem, nie macie musi upaść na samo dno, żeby coś do niego namówisz go na terapię, bo to on musi chcieć z tego od niego, to jedyny sposób. 13 Odpowiedź przez Smużka 2015-08-02 08:16:50 Smużka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-07-24 Posty: 2,500 Wiek: 24 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćDziewczyno uciekaj puki,nie jest za późno. 14 Odpowiedź przez klaudynka974 2015-08-02 09:06:26 klaudynka974 Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-07-16 Posty: 49 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćTeraz jest najlepszy czas. Musisz odejść!!! Nie słuchaj jego żali,płaczu,wyzwisk. Alkoholik zawsze tak mu,że go kochasz i poczekasz na niego,ale warunkiem jest leczenie. Jeżeli teraz,kiedy właśnie jest najtrudniej i osiągnął swoje dno tego nie zrobisz,on skończy jak reszta jego rodziny. Podświadomie tak się zaprogramował i każdy dobry psycholog Ci to powie. Odbieraj tel od niego,ale się nie spotykaj dopóki nie zobaczysz bój możliwe,że jego alkoholiżmie tylko twarda miłość się sprawdza. 15 Odpowiedź przez elzbieta47 2015-08-02 09:50:28 elzbieta47 Niepoprawna Romantyczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-01 Posty: 8,065 Wiek: 40+ Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćdziewczyno pakuj manatki i uciekaj jak najpredzej i najdalej . Alkoholik sie nie zmieni . A sama widzisz , ze tak jest , zeruje na tobie . A miłosc nie zakryje tego . stac cie na pozadnego chłopaka ktory zatroszczy sie o rodzine o dom . Sama widzisz i masz przyklad jak jest u niego w domu i tak mozesz skonczyc TY . A chyba tego niechcesz . Uciekaj poki cza poki dziecko sie nie pojawi , a im dłuzej bedziesz zwlekac z odejsciem tym bedzie ci trudniej . 16 Odpowiedź przez feniks35 2015-08-02 10:09:37 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2015-08-02 10:10:25) feniks35 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-06 Posty: 4,151 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćSzkoda strzepic sobie jezyk.. nic nie dotrze do Autorki. Przez trzy msce od poprzednich postow nie zrobila nic z tego co jej doradzono tylko brnela dalej w to bagno. Za jakis czas napisze ze chlopak tak "zachlał morde" ze dostal jakiego paralizu lub go pobili i teraz jest przykuty do lozka wyzywa ja ale ona musi przy nim byc bo kto mu pampersy bedzie zmienial i pomozcieeee ! COna chce sobie zycie spieprzyc tylko potrzebuje widowni ja do sciany pisac nie bede. 17 Odpowiedź przez elzbieta47 2015-08-02 10:26:13 elzbieta47 Niepoprawna Romantyczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-01 Posty: 8,065 Wiek: 40+ Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćsumienia to ty juz nie masz a on ma dobra karte przeatrgowa . niewarto zalic sie nad soba , bo rad ty nie potrzebujesz robisz sama to co uwazasz . chcesz tylko aprobaty , ze dobrze robisz bo jestes samarytanka . ale tego poparcia nie bedziesz miec . bo ty nie odejdziesz i szkoda słow tobie odpowiada takie zycie a potem bedzie bicie bo do tego dojdzie bo chłopak wyrosl w tym i bedzie powielał ojca . oby s ty nie zostala z iczym tylko z własnym sumieniem ktore bedzie ci mowic jestem nic niewarta czuje sie zbluzgana itp.... 18 Odpowiedź przez marena7 2015-08-02 10:58:33 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć inthecandlelight napisał/a:. Sięgam dna w tym związku, ale nie mam sumienia odejść. Nie potrafiłabym spojrzeć sobie w twarz zostawiając go z tym wszystkim samego. Jak mu pomóc? Próbowałam namówić go na terapię u psychologa, ale nie chce słyszeć. Błagam doradźcie coś...Ty sięgasz dna, a to on powinien. Zostając z nim teraz z litości nie pozwalasz mu tego dna sięgnąć i się od niego odbić. Jednym słowem, wcale mu nie pomagasz, wręcz własnego i chłopaka dobra zostaw go. Chłopak jest alkoholikiem i przemocowcem, nic dobrego Cię przy nim nie czeka. Wychował się w patologicznej rodzinie, ma bardzo złe wzorce. Nie twierdzę, że nie można sobie z tym poradzić, ale to bardzo długi proces, a i wynik niepewny. Twój chłopak nie chce się leczyć, widocznie to co dzieje się wokół niego jeszcze go nie powaliło. Być może Twoje odejście będzie tą ostatnią kroplą przepełniającą czarę? Być może to go zmusi do podjęcia decyzji o leczeniu. Oby tak bez względu na to co z nim dalej będzie, Ty masz prawo mieć dobre życie. Nie jesteś na tym świecie po to, by robić z siebie kukłę do obijania i pastwienia się nad Tobą. Ratuj siebie! Byc może to pomoże i jemu. 19 Odpowiedź przez emoevelyn 2015-08-02 11:09:58 emoevelyn Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-04 Posty: 119 Wiek: 24 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćW pewnej ksiazce ktoś napisal " Nie odpowiadasz za czyny innych ". Weź te słowa do serca i nie mysl, o tym, co by bylo z nim gdybys odeszla. Czasami trzeba myslec wylacznie o wiem jak wygląda życie w rodzinie alkoholikow .Wiem ile rzeczy musi przejsc żona i dziecko, bo mąż i ojciec pije. Nie życzę tego nikomu. Masz jedno życie, nie zmarnuj go na szarpanine, bycie bita, wyrzucana, traktowana jak smiec, nie pozwol sie z alkoholikiem Cie facet naprawde Cie kocha i chce , aby jego zycie bylo lepsze to gdy bedzie trzezwy uswiadom mu, ze ze zwgledu na siebie musisz odejsc a jezeli on chce byc z Toba to musi wybrac alkohol albo bywa tak, ze facet sie opamietuje, ale tylko na chwile, zeby potem znowu do tego wrocic ( facet mojej mamy tak mial jak go wciagnelo to trzymalo kilka przeprowadzila sie do mnir na pare mies .On przestal dla wrocila do niego, napil sie wina we swieta i to wystarczylo, zeby wrocil do nalogu;/) 20 Odpowiedź przez inthecandlelight 2015-08-02 14:55:30 inthecandlelight Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-02 Posty: 5 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć feniks35 napisał/a:Szkoda strzepic sobie jezyk.. nic nie dotrze do Autorki. Przez trzy msce od poprzednich postow nie zrobila nic z tego co jej doradzono tylko brnela dalej w to bagno. Za jakis czas napisze ze chlopak tak "zachlał morde" ze dostal jakiego paralizu lub go pobili i teraz jest przykuty do lozka wyzywa ja ale ona musi przy nim byc bo kto mu pampersy bedzie zmienial i pomozcieeee ! COna chce sobie zycie spieprzyc tylko potrzebuje widowni ja do sciany pisac nie chce sobie spieprzyć życia, tylko chciałabym wykorzystać wszystkie szanse by pomóc chłopakowi. Nieustannie staram się namówić go na terapię. Dzwoniłam do psychologów żeby umówić go na wizytę, ale każdy z nich twierdzi, że mój chłopak musi sam się do nich tej chwili mój K. poza mną nie ma nikogo kto mógłby mu pomóc. Za jakiś czas będę stać być może nad jego grobem i wyrzucać sobie, że niewystarczająco walczyłam... 21 Odpowiedź przez feniks35 2015-08-02 17:02:07 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2015-08-02 17:04:58) feniks35 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-06 Posty: 4,151 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćGdybyś faktycznie robiła wszystko by mu pomoc to wiedziałabyś że alkoholik potrzebuje twardej miłości czyli takiej w której zostawia się go samemu sobie i pozwala by sięgnął wtedy ma 2 opcje albo się od niego odbić i zacząć leczyć albo pogrążyć się totalnie. A Ty co robisz??? Zapewniasz mu miękkie lądowanie swoim rozmemlanym "nie pijjj prooosze" ...więc co ma chłopak się starać, może chlac do woli i wykorzystywać Cię a Ty sobie pogadaj do Joli bo go głowa boli. Ty mu nie pomagasz w żaden sposób Ty mu ten kieliszek wpychasz tylko do łapy nie widzisz tego???!Przez to robienie z siebie sieroty i de facto bycie nią na własne życzenie sprawiasz że totalnie mi Ciebie nie żal :\ 22 Odpowiedź przez Jozefina 2015-08-02 21:37:40 Jozefina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-07 Posty: 1,530 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćNaprawde chcesz mu pomoc. ? Zacznij od tego ze znajdziesz terapie dla siebie. Tak naprawde to Ty jestes chora i masz problem. To Ty jestes uzalezniona, jak mozesz wymagac od niego by sie leczyl skoro sama tego nie robisz. ? Daj mu przyklad i poszukaj terapii dla zon alkoholikow. 23 Odpowiedź przez metronomia 2015-08-04 20:28:13 metronomia Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-08-24 Posty: 38 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćAlbo się zapije, albo właśnie wytrzeźwieje. Tak czy siak, daj sobie spokój. Sama czujesz że to jest niesprawiedliwe, że on chleje, a kaca masz Ty. Prędzej czy później i tak pękniesz, tylko więcej zdrowia stracisz. 24 Odpowiedź przez Amethis 2015-08-05 10:42:12 Ostatnio edytowany przez Amethis (2015-08-05 10:43:56) Amethis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-12 Posty: 2,997 Wiek: ... tu i teraz ... Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyć w większości postów jest wiele racjiweź pod uwagę że do momentu gdy twój facet nie zrozumie że jest sens, chodzenia do chociażby psychoterapeutyTwoje próby "pomocy" będą źle interpretowane przez niego, a ten kierunek historii się zawsze źle kończynie możesz go prosić, nic to nie danie możesz mu kazać, tez to nic nie dazostaje Ci zakomunikować, jasne warunkii konsekwentnie, się ich trzymaći to jest walka, niestetyjego walka jeśli mu zależy z sobą, a jeśli mu nie zależy z Twoją wytrzymałością, sprawdzanie granic Twojej wytrzymałościmożesz założyć jakiś czas, powiem tyle do 1 roku, jeśli ma problem z alkoholem, do roku to nie jest nic pewnego, bez alkoholujeśli jest uzależniony w sensie że psychike "ciszy" alkoholem, to wystarczy kilka naprawdę prostych testów w jakimś odstępie czasudelikatnie klienta zdenerwować, i wiesz wtedy jak małym powodem będzie sięgnięcie po alkohol, motywowane, wogóle fakt sięgania po alkoholmasz naprawdę prosta odpowiedź, i to jest warte zachodu żeby wtedy druga strona mogła zobaczyć, że ma problemjeśli to nie daje drugiej stronie do myślenia, to przykro mi bardzo "Wędrowcze, droga przepadła; trzeba ją idąc, odkrywać""Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz" 25 Odpowiedź przez Uciekająca Amy 2015-08-05 13:39:43 Uciekająca Amy Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-11 Posty: 384 Wiek: 32 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćByłam w twojej sytuacji a później zaszłam w ciążę. Bił mnie w ciąży, dziecko karmiłam na cmentarzu bo w domu przeprowadzać inne , bylo pieniędzy,byłam na widać jeszcze masz mało. Musi cie zgnoic bardziej zanim ci miłość przejdzie 26 Odpowiedź przez verdad 2015-08-06 08:33:26 verdad Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-18 Posty: 1,395 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćNie jestes gorsza od innych prawo byc szczesliwa, miec wsparcie w kochajacym brakuje Ci tego ?Nie wiem, dlaczego odrzucasz wlasne szczescie i swiadomie wybierasz ze jestes przy nim, wcale mu nie pomagasz,tylko w tym, aby upadl na dno i w koncu zaczal sie on jest nie dosc, ze uzalezniony, to jeszcze cos z soba zrobic, albo Ty zyjesz ciagle wspomnieniami, ze kiedys tam, przez chwile, byl dla Ciebie dobry. 27 Odpowiedź przez rosier 2015-08-06 23:14:42 rosier Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-09 Posty: 30 Odp: mój chłopak alkoholik i jego rodzina- nie mam już siły by walczyćBardzo Ci współczuję i jestem przekonana, że Ty sama pochodzisz z rodziny dysfunkcyjnej, skoro tkwisz w takim związku. Chcesz ratować chłopaka a sama toniesz i potrzebujesz co piszę. Najpierw zgłoś sie na terapię dla osób współuzależnionych ponieważ jesteś chora i potrzebujesz pomocy. Jeżeli nie zaczniesz od siebie nie pomożesz chłopakowi, bo to tak jakby ślepy prowadził ślepego. Czy chcesz żeby chłopak zrobił Ci dziecko, bił Cię i pociągnął za sobą na dno? Tak już robi teraz. Nie jesteś z nim niczym związana, możesz odejść i ułożyć sobie szczęśliwe zycie z kimś innym ale nie chcesz. Prosisz o pomoc ale tej pomocy nie gniewaj się, ale najwyraźniej jeszcze nie osiągnęłaś swojego dna. Jak tak sie staniesz, będziesz po prostu uciekać a nie odchodzić, ale wtedy najprawdopodobniej z różnych przyczyn może to być bardzo trudne....Przytulam Cię ze współczuciem i jeszcze raz napiszę - obudź sie dziewczyno i walcz o siebie. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Najpoważniejszym skutkiem niekontrolowanego picia alkoholu jest śmierć. To ostateczna przegrana walki z tą poważną chorobą. Zanim ona jednak nastąpi, nadmierne spożycie alkoholu sieje spustoszenie w naszym organizmie. Skutkiem ciągłego picia alkoholu mogą być stałe uszkodzenia organów wewnętrznych i mózgu. Skutki alkoholizmu dotykają także naszego otoczenia – relacji, rodziny, pracy. Czym jest uzależnienie? Jeśli czytałeś już kilka naszych postów, z pewnością zdążyłeś natknąć się na definicję uzależnienia, a może nawet cały post o tym, czym uzależnienie jest. W takim razie, możesz śmiało przejść do następnej sekcji. Zamieszczamy tutaj tę definicję ponownie, aby każdy nowy czytelnik mógł bez problemu zrozumieć tekst. APA (American Psychiatric Association) definiuje uzależnienie jako chorobę mózgu polegającą na kompulsywnym używaniu jakiejś substancji pomimo negatywnych konsekwencji. Mówimy wtedy o uzależnieniu chemicznym, a więc od danej substancji. Niestety, możemy uzależnić się od praktycznie wszystkiego, także hazardu, zakupów, pornografii czy adrenaliny. Takie uzależnienie nazywamy behawioralnym – chodzi tutaj o kompulsywne powtarzanie jakiejś czynności. Krótkotrwałe skutki picia alkoholu Nie trzeba być alkoholikiem, aby doświadczyć przykrych skutków nadmiernego spożycia alkoholu. Nasza wątroba może, z reguły, uporać się z jedną standardową dawką alkoholu na godzinę. Oczywiście, każdy przypadek jest indywidualny i nasza zdolność do metabolizowania alkoholu zależy od naszej wagi, wieku, płci czy stanu naszej wątroby. Krótkotrwałe skutki picia alkoholu to, między innymi: Skutki długotrwałego spożycia alkoholu A jak alkohol działa na nas, kiedy jesteśmy już uzależnieni i spożywamy alkohol często i dużo? Długotrwałe nadużywanie alkoholu prowadzi do stałych zmian w ciele i w mózgu, takich jak: Skutki picia alkoholu – dla ciała Choroba alkoholowa, jak widzimy powyżej, uderza w całe ciało, jednak są w nim miejsca, które mogą ucierpieć najbardziej. Takim miejscem, a właściwie częścią nas jest nasz szkielet – alkohol zaburza przyswajanie wapnia, który jest budulcem zdrowych kości. Jego niedobór może prowadzić do osteoporozy, a więc zwiększa łamliwość kości. To oznacza ogromny ból, a nawet niepełnosprawność. Nasz centralny system nerwowy także może mocno ucierpieć. Nadużywanie alkoholu prowadzi do niedoboru witaminy B1, który może skutkować zespołem Korsakowa (zwanym także zespołem Wernickego-Korsakowa oraz encefalopatią Wernickiego). To zaburzenie mózgu, którego objawami są brak koordynacji, niekontrolowane ruchy gałek ocznych, dezorientacja. Może prowadzić do trwałego uszkodzenia mózgu i śmierci. Nadmierne spożycie alkoholu dotyka także nasz układ rozrodczy. Może prowadzić do zaburzeń erekcji i nieregularnych miesiączek, a także obniżonej płodności. Jeśli jesteś w ciąży, a kontynuujesz picie alkoholu, wzrasta ryzyko poronienia oraz śmierci płodowej lub wystąpienia u dziecka FASD (Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych). Nadużywanie alkoholu prowadzi również do poważnych problemów sercowych. Wspomnieliśmy o nadciśnieniu, udarze, arytmii i przeroście komory sercowej, ale innymi konsekwencjami są zatory żylne, zakrzepy, trudności serca w prawidłowym pompowaniu krwi w ciele, a także atak serca. Nasz układ trawienny może zostać poważnie uszkodzony przez nadużywanie alkoholu. Wspomnieliśmy o konsekwencjach dla wątroby – jej otłuszczenie, alkoholowe zapalenie, a nawet marskość i nowotwór. Alkohol może uszkodzić ściany żołądka i powodować zwiększoną produkcję kwasu żołądkowego, czego następstwem mogą być wrzody. Nadmierne spożycie alkoholu prowadzi do zaburzeń metabolizmu (czego następstwem może być hiperglikemia i cukrzyca) i przyswajania wartości odżywczych, witamin i minerałów, które są nam potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Nasza trzustka pod wpływem alkoholu produkuje szkodliwe dla nas substancje, co skutkuje zapaleniem trzustki oraz problemami gastrycznymi. Skutki picia alkoholu – dla mózgu A co z naszym mózgiem i psychiką? Wiemy, jak wyglądają skutki nawet jednorazowego obfitego spożycia alkoholu, np. na imprezie. Czujemy się zdezorientowani, nie możemy się skupić. Nasz osąd społeczny i zdrowy rozsądek znikają i możemy podejmować decyzje, których będziemy żałować. A jakie są długotrwałe skutki nadużywania alkoholu dla naszego mózgu? Może powodować trwałe uszkodzenie mózgu i ingeruje w szarą i białą materię, ale jak jeszcze może nas skrzywdzić? Trzeba wiedzieć, że alkohol to dla naszego mózgu depresant, chociaż niektórzy mogą doświadczać też ekscytacji, co może wiązać się z zanikiem zahamowań. Jest to jednak powierzchowne. W rzeczywistości skutkiem długotrwałego picia alkoholu jest depresja i zaburzenia lękowe, zaburzenia afektywne dwubiegunowe, schizofrenia, zaburzenia snu i inne zaburzenia psychiczne. I odwrotnie – te choroby mogą zwiększyć ryzyko alkoholizmu, np. kiedy używamy alkoholu jako metody “samoleczenia”. Zatrucie alkoholowe Nadmierne picie alkoholu może prowadzić do zatrucia alkoholowego, a więc wysokiego stężenia alkoholu we krwi. Może to skutkować trwałym uszkodzeniem mózgu, a nawet śmiercią. Pamiętaj, że stężenie może rosnąć, nawet kiedy osoba przestała już pić lub straciła przytomność. Jeśli zauważysz u siebie lub kogoś innego poniższe objawy, natychmiast zadzwoń po pogotowie: Pamiętaj, póki żyjesz, nigdy nie jest za późno, aby rozpocząć leczenie. Jeśli podejrzewasz, że możesz być uzależniony od alkoholu, koniecznie skontaktuj się ze specjalistą, aby zdiagnozować Twoją chorobę i ustalić dopasowany do Twoich potrzeb plan leczenia. Szef mu powiedział: Idzie pan na odwyk albo będziemy musieli się pożegnać. Ja, na odwyk, niby dlaczego? – bronił się. Ano dlatego – szef był zimny jak lód – że nie po raz pierwszy był pan pijany na dyżurze. Przewrócił się pan przy stole operacyjnym. Pił praktycznie na każdym dyżurze, od lat. Tamtej nocy z nerwowej, pijackiej drzemki wyrwała go pielęgniarka: panie doktorze, dźgniętego nożem w brzuch przywieźli. Był wściekły. Zaraz idę. Przemył twarz, sięgnął do biurka po butelkę i z gwinta pociągnął spory łyk. I drugi, na zapas. Trzeci, żeby już skończyć flaszkę. Odświeżacz do ust, listek gumy do żucia. Kiedy stanął przy stole operacyjnym, pamięta, instrumentariuszka jakby ociągała się z podaniem mu skalpela. I wtedy urwał mu się dnia szef mu powiedział: Idzie pan na odwyk albo będziemy musieli się pożegnać. Ja, na odwyk, niby dlaczego? – bronił się. Ano dlatego – szef był zimny jak lód – że nie po raz pierwszy był pan pijany na dyżurze. Przewrócił się pan przy stole operacyjnym. Wyzwał pan instrumentariuszkę od kurew, popchnął pan pielęgniarkę i rozbił jej głowę. Wyrywał się pan i kopał ochroniarzy, kiedy wyprowadzali pana z sali operacyjnej. Oddziałowa musiała dzwonić po zastępstwo, operacja rozpoczęła się z dwugodzinnym opóźnieniem, co zagrażało życiu pacjenta – wyliczał panice zadzwonił do Oli, instrumentariuszki. Potwierdziła słowa szefa. On dobrze ci radzi – mówiła – idź na ten odwyk. Chyba żartujesz – on na to i pomyślał, że najlepsza koleżanka też jest przeciwko niemu. Ja nie jestem żadnym alkoholikiem, degeneratem, który żłopie denaturat, bije żonę, przepija każdy grosz, trafił do rynsztoka i potrzebuje leczenia do domu kupił pół litra i schował do teczki. Żona już wiedziała. Idź, mówiła, na ten odwyk, ja sobie z dziewczynkami poradzę. I ty przeciwko mnie? – wywrzeszczał. – Dlaczego wszyscy się na mnie uwzięli?Zamknął się w swoim gabinecie i zaczął pić. Przez następne dni wychodził z domu już tylko po wódkę i popitkę. Którejś nocy obudziły go kroki i szepty z kuchni. Anka sprowadziła na mnie policję – pomyślał. Ale w kuchni nikogo nie było. Strzelił lufę, położył się i wtedy usłyszał te głosy. Jakieś obce istoty wwiercały mu się w mózg i chciały nim zawładnąć, ubezwłasnowolnić go. Kiedy z trudem się bronił – odchodziły, gdy przestawał – zaraz wracały. Nie miał już siły. Zerwał się zlany potem. Przestraszył się tych głosów na tyle, że sam zgłosił się na detoks. Podświadomie chciał, żeby klamka zapadła. Ale dalej odsuwał od siebie odpowiedzialność; niech szef, żona, koledzy wiedzą, co mi zrobili, niech oni się wstydzą. Dziesięć dni później kolega odwiózł go do Łukowa na oddział odwykowy. Choroba zaprzeczeń O tym wszystkim Rafał, 45 lat, chirurg, opowiada w siódmym tygodniu terapii. Kiedy siedem tygodni wcześniej, zaraz po przyjęciu na oddział, poprosiliśmy go – zapewniając anonimowość – o rozmowę na temat jego choroby, był jednym z trzech pacjentów, którzy odmówili. Chodzi nam, przekonywaliśmy, aby uchwycić zmiany, jakie zachodzą w ludziach między pierwszym a ostatnim dniem terapii. Chcemy odnotować, co w tym czasie się zmieni w ich postawie, myśleniu, stosunku do własnego uzależnienia, do siebie. – Ale ja nie jestem alkoholikiem – bronił się. – Do przyjścia tutaj zmusili mnie groźbami szef i żona.– Bo to choroba zaprzeczeń – tłumaczyła Halina Ginowicz, nazywana tu przez wszystkich Halinką, psycholog, zastępca ordynatora. – U Rafała to kliniczny przykład działania mechanizmu iluzji i istotą jest myślenie magiczno-życzeniowe; zakłamywanie przeszłości poprzez koloryzowanie wspomnień alkoholowych i zapominanie o przykrych konsekwencjach picia, zaprzeczanie i minimalizowanie własnego alkoholizmu, usprawiedliwianie picia oraz obwinianie o to pacjentów łatwo rozpoznać. Zgięci, skuleni, zamknięci w sobie. Głowa opuszczona, wciśnięta w ramiona. Zawstydzeni, zaniepokojeni, małomówni, niepewni siebie. Unikają patrzenia w oczy. Często przyjmują postawę obronną: – Żona mi przemoc zrobiła – tłumaczył pierwszego dnia swoją obecność na odwyku Karol, 43 lata, mechanik samochodowy.– To jednak nie żona biła ciebie, ale ty ją – zmusza do spojrzenia prawdzie w oczy Halinka – i sąd postanowił: odwyk albo do więzienia. Wybrałeś odwyk.– Ale ja jej nie biłem. Ona po prostu ma takie ciało, że jak ją dotknąć, to od razu ma siniaki – zaprzeczał i odsuwał od siebie bolącą prawdę. – Chciałem ją tylko przesunąć od drzwi, a ona z najstarszą córką zaraz po policję. No i tu mnie wsadziły, mimo że nie jestem alkoholikiem, bo kiedy chcę, to piję, a jak nie chcę, to nie piję. Choroba kontroli Alkoholizm to także, a wielu twierdzi, że przede wszystkim – choroba kontroli. Uzależniony nie potrafi wypić kieliszka i podziękować za kolejnego. On pije do oporu, póki nie skończy się trunek albo nie padnie. Przestaje się liczyć praca, rodzina, zdrowie. Alkohol panuje nad jego życiem. Kiedy następnego dnia obudzi się z potężnym kacem i gigantycznym poczuciem winy i wstydu – musi złagodzić ból. Jedynym i sprawdzonym sposobem jest zaklinowanie. „W którymś momencie – pisze Anna Dodziuk w książce „Trudna nadzieja” – wytwarza się błędne koło, stanowiące – jak myślę – istotę uzależnienia od alkoholu: człowiek pije, bo to uwalnia go od uporczywego poczucia winy i wstydu, a jego picie staje się przyczyną coraz to nowych kłopotów, które wywołują wstyd i poczucie winy, stające się nowym powodem do picia. A więc alkoholik pije, bo nie umie żyć inaczej, nie jest w stanie wyrwać się ze spirali, która wciąga go w coraz silniejsze uzależnienie. Nikt nie wybiera nałogu, raczej staje się jego ofiarą”.– Setki razy przysięgałem sobie i żonie, że to było ostatni raz – zwierzał się pierwszego dnia Ryszard, 51 lat, oficer policji. – Sam wierzyłem, że już nigdy nie sięgnę po alkohol, bo nie umiem pić. Mijało kilka tygodni, czymś się zdenerwowałem, no i nie wiem jak, ale buty same skręcały do monopolowego.– Nie buty skręcały, tylko ty miałeś ochotę się nachlać – sprowadził go na ziemię Zbyszek, 23 lata, student, od czterech tygodni na odwyku. Bo w Łukowie grupy są mieszane: nowi pacjenci z tymi o trochę dłuższym stażu leczenia. Nowym łatwiej niż przed terapeutami otworzyć się przed takimi samymi jak oni alkoholikami. Zbyszek z kolei w takiej grupie nowicjuszy widzi siebie, swoje manipulacje i zakłamanie sprzed 4–5 wcześniej zakłamywał chęć picia tak jak dzisiaj Ryszard: „Flaszki piwa same pchały mi się w ręce – napisał w swojej pracy. – Ciągle trafiałem na okazje, imprezy, tak że trudno było odmawiać, rezygnować”.– Teraz wiem, że to ja szukałem tych okazji, alkoholowych imprez, żeby pić – mówi. Choroba podstępna Na początku terapii pacjenci dowiadują się, że cierpią na chorobę podstępną, postępującą, śmiertelną, ale nie beznadziejną. Podstępną, bo przejście od stanu, w którym alkohol jest dodatkiem do spotkania czy imprezy – do sytuacji, gdy człowiek pije w sposób niszczący siebie i innych, następuje niepostrzeżenie. Jego umysł zaczyna budować mur odgradzający go od rzeczywistości, żyje w świecie iluzji, rozpaczliwie broniąc złudzeń o własnej wartości i bo choroba się rozwija z każdym dniem picia. Śmiertelną, bo wyniszcza organizm powodując szereg schorzeń, tłumi zdolność przeżywania uczuć, uszkadza instynkt życia. Nie jest chorobą beznadziejną, bo abstynencja zatrzymuje jej rozwój. Nie ma więc alkoholików wyleczonych z choroby alkoholowej, są alkoholicy 31 lat, przez pierwsze dni nie potrafiła wyskoczyć z mundurka bizneswoman. Oprócz torby na kółkach przywiozła do Łukowa solidną, skórzaną teczkę. Na pierwszych zajęciach zjawiła się odpicowana, na szpilkach, w szarym kostiumie i bluzce z fantazyjnie zawiązanym szalowym kołnierzykiem. Mówiła, że przyszła tu dla świętego spokoju. Przez usta nie chciał jej przejść, obowiązujący tutaj, początek każdej wypowiedzi: „Na imię mam..., jestem alkoholikiem/alkoholiczką”. Na wykresie faz uzależnienia nie chciała się odnaleźć: – Nigdy nie byłam zaniedbana, brudna, nie spałam na dworcu, nie kradłam, żeby się napić, nie upijałam się do nieprzytomności, nie nawalałam w pracy, nie piłam perfum, nie mówiąc już o płynie do spryskiwaczy. Towarzysko czy dla rozluźnienia, w domu piłam wyłącznie białe, półwytrawne wino, ale dobrych marek. Sporadycznie, na imprezach, whisky.– Czy wino dobrej marki ma mniej gradusów niż sikacz? – prosto zapytał Zbyszek. – Masz się za lepszą alkoholiczkę, a przecież nie ma lepszych ani gorszych alkoholików. Bez względu na to, w jakich okolicznościach i co piliśmy, wszyscy cierpimy na tę samą innych dekoracjach, ale na tę samą chorobę cierpi Krzysiek, 28 lat, monter urządzeń elektronicznych. Pierwszego dnia był wściekły, rysy twarzy wykręcała mu złość. – Od pierwszej klasy piłem, klej wąchałem, ciotce, która mnie przygarnęła, groziłem, że jej łeb utnę – razy rozchodził się z żoną, trzy razy schodził i zawsze na zgodę robili sobie dziecko. W kolejnych pracach wytrzymywał do pierwszej wypłaty, czasem nawet wcześniej, po alkoholu rzucał się z pięściami na współpracownika albo szefa. Kilka razy wszywał sobie esperal. Dwa lata temu wyrok za pobicie policjanta. W zawiasach, ale trzeba było zapłacić grzywnę. Nie miał pieniędzy, więc dostał wezwanie, żeby odsiedzieć 20 dni. – Ale z kolegą się żegnałem, upiłem się i nie chcieli mnie wpuścić do więzienia. Po rozwodzie poszedł w wielotygodniowy cug zakończony pierwszą próbą samobójczą. – Narzędzia wtedy sprzedałem, nawet psa, członka rodziny, za 50 zł, na wódkę sprzedałem. Za łyk piwa mógłbym wtedy zabić. Potem delirka i gonienie z siekierą gospodarza, u którego wynajmował pokój. – Wydawało mi się, że to terrorysta, który porwał mojego syna i chce go zabić.– Pacjenci w stanie delirycznym, czyli z psychozą alkoholową, widzą i słyszą to, czego naoglądali się w telewizji albo przy grach komputerowych – twierdzi dr Jerzy Kamiński, dyrektor szpitala w Łukowie. – Kiedyś atakowały ich pająki, robaki, oplatały węże, teraz są to terroryści, rosyjscy mafiosi, kosmici, promienie laserów, którymi ktoś chce ich pociąć, albo czołgi, które chcą ich zmiażdżyć. Choroba bolesna Żeby pacjent przestał poprawiać przeszłość, myśleć w sposób magiczno-życzeniowy, izolować się od kłopotliwej teraźniejszości, trzeba go sprowadzić na ziemię. Zafałszowany obraz rzeczywistości mają odkłamać prace, które pacjent przygotowuje i odczytuje przed grupą. Najpierw oblicza swój litraż, czyli ilość wypitego w życiu alkoholu. Szczegółowa instrukcja pozwala wyliczyć, ile to kosztowało, ile zajęło czasu (każda półlitrówka to dwa stracone dni – pierwszy picia, drugi – kaca), jaki basen albo liczba 200-litrowych beczek by to pomieściła. Ryszarda, policjanta, najbardziej poruszyła ilość; w ciągu 25 lat wypił, jak sobie wyliczył, prawie 8 tys. butelek wódki, czyli 4 tys. litrów, a więc 20 dwustulitrowych beczek. Krzysztofa, 42 lata, elektromontera, fakt, że za pieniądze, które przepił, mógłby postawić dom, a tak muszą się gnieździć z żoną i synami u teściów. Zbyszka, 23-letniego studenta, przeraziły stracone lata; niby tylko sześć, ale praktycznie to całe jego dorosłe 55 lat, kucharka, która pierwszego dnia tłumaczyła, że przyszła tu, żeby nie wpaść w nałóg, bo zaczęła pić z żalu po śmierci męża dwa lata temu, a potem przyznała, że pije od 20 lat, najbardziej przeżyła pracę „Bilans: straty i zyski, jakie dał ci alkohol”. Zysków – zero, strat cała litania, łącznie z tą, że córka się wyprowadziła z domu i ona została sama. Rafał, chirurg, najsilniej przeżył pracę „20 najboleśniejszych konsekwencji picia”. – Wielokrotnie sprzeniewierzałem się podstawowej zasadzie lekarskiej: przede wszystkim nie szkodzić – głos grzęźnie mu w gardle. – Narażałem życie pacjentów. Jeszcze kilka lat temu sięgałem po literaturę fachową, ale po kilku kieliszkach nie rozumiałem, co czytam. Potem, nawet bez wódki. Miałem też kłopoty z koncentracją, pamięcią, werbalizacją myśli. Mózg przestawał pracować – ociera łzy. – O wszelkie niepowodzenia spowodowane moim piciem zacząłem obwiniać otoczenie.– U Rafała o podjęciu leczenia zadecydował strach przed głosami, które usłyszał, a więc przed chorobą psychiczną – analizuje Halinka. – Do tej pory przymus picia był dla ciebie silniejszy od strachu o utratę pracy czy rozpad rodziny. Choroba emocji Alkohol obniża w organizmie produkcję endorfin, neuroprzekaźników, które ułatwiają znoszenie bólu i cierpienia, a także pozwalają cieszyć się życiem. Alkohol stępia zdolność przeżywania uczuć, z czasem alkoholik zna tylko dwa stany: złości, gdy nie ma co wypić, i radości, gdy można się spokojnie napić. Dlatego pacjenci w Łukowie od początku są zobowiązani do prowadzenia „Dzienniczka uczuć”, w którym odnotowują, co czuli, gdy coś się wydarzyło. Dostają instrukcję, jak prowadzić takie zapiski, gdyż wszyscy mają trudności z nazywaniem uczuć. Początkowo więcej jest tam uczuć przykrych („Gdy usłyszałam od Zbyszka, że mam się za lepszą alkoholiczkę, poczułam złość i wściekłość”), z czasem przybywa pozytywnych („Kiedy odczytałem w grupie pracę o najboleśniejszych konsekwencjach mojego picia, poczułem ulgę i nadzieję”).Siedmiotygodniowa wstępna terapia w Łukowie pozwala alkoholikowi zobaczyć prawdę o swoim piciu i życiu, której dotąd nie przyjmował, ale zakłamywał; zobaczyć spustoszenia, jakie spowodowało picie w jego życiu. Uczy, jak przeżywać swoje uczucia na trzeźwo, bez chemii, jak je rozpoznawać, wytrzymywać i dawać im wyraz. Pomaga też – i o to głównie chodzi – zaakceptować chorobę, uznać, że nie potrafię pić w sposób kontrolowany. A jeśli tak, to muszę całkowicie zrezygnować z alkoholu. Pierwszy z 12 kroków wspólnoty Anonimowych Alkoholików (AA), z której dorobku korzysta tutejsza psychoterapia, brzmi: „Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”. To jest najtrudniej zaakceptować, bo wymaga rozstania się z alkoholem, jedynym dotąd pocieszycielem.– Po miesiącu terapii moja głowa wiedziała, że nie potrafię kontrolować picia, że jestem bezsilna wobec alkoholu, ale nie widziałam siebie jako dozgonnej abstynentki – zwierza się ostatniego dnia Sylwia. Na początku rozumowała tak: skończyłam studia MBA, mam dobrą pracę, kupiłam mieszkanie. Być może przesadzałam czasem z alkoholem, ale to nie powód, żeby uznawać się za osobę uzależnioną. Pisane w Łukowie prace, a przede wszystkim zwroty, czyli wypowiedzi kolegów i koleżanek z grupy, zmusiły ją do trzeźwiejszego spojrzenia na to, co robiła, a co skrupulatnie od siebie odsuwała. Alkohol – żeby zasnąć, alkohol – żeby nie trzęsły się ręce, alkohol – żeby nie płakać, alkohol – żeby wyjść z dołka. Alkohol – żeby nie myśleć o tym, że coraz częściej budzi się w łóżku coraz to innego faceta, bez satysfakcji i nawet nie wie, jak on ma na imię. No i wreszcie ta impreza integracyjna, w czasie której na parkiecie, w tańcu, na oczach całej firmy zaczęła dobierać się szefowi do rozporka, a gdy uciekł, próbowała zrobić striptease. – Zaczęłam szukać winnych – mówi. – Pytałam na grupie: dlaczego moi znajomi, którzy piją więcej ode mnie, nie popadają w uzależnienie, a ja jestem alkoholiczką?W literaturze znalazła naukowe interpretacje mówiące, że to choroba wynikająca z połączenia trzech czynników: genów (zniekształconych chromosomów 13iY), predyspozycji psychicznych (braku wiary w siebie i nieumiejętności rozwiązywania trudnych problemów) oraz zwyczajów, środowiska i tradycji picia.– A co to za różnica: geny, predyspozycje psychiczne czy zwyczaje? – zapytał mnie wtedy nieoceniony Zbyszek. Nie kombinuj, radził, nie szukaj winnych, zajmij się skończył odwyk 3 tygodnie temu, pojechał do Lublina. Sylwia dzwoni do niego niemal codziennie (z własnej komórki można korzystać w godz. dzieli się swoimi problemami i dowiaduje, jak trzeźwieje się Zbyszkowi. Choroba oswajana Podczas terapii pacjent ma okazję wysłuchać wielu wykładów. Od informacyjnych po problemowe; „Nawroty choroby”, „Zanim pójdziesz do pracy”, „Jak sobie radzić z przykrymi emocjami”, „Alkohol i problemy seksualne”, „Jak pokochać siebie”. Bo konieczne odkrywanie prawdy o sobie boli i mocno zaniża czasu poświęca się nawrotom choroby: jak radzić sobie z głodem alkoholowym, co go wywołuje, jakie sygnały ostrzegają alkoholika, że ma ochotę się napić i jak sobie z tym radzić. Najczęściej doświadczanym objawem jest lęk, niepokój, rozdrażnienie, problemy z koncentracją uwagi, odejście od dotychczasowego rytmu dnia, oddalenie się od AA i terapii oraz powrót w stare miejsca związane z poprzednim stylem życia. Dowiaduje się też, jak odmawiać picia. Człowiek nieuzależniony mówi po prostu: dziękuję, nie piję, alkoholik ma z tym problem, zaczyna się pokrętnie tłumaczyć, co wprawia go w złość, powoduje napięcie, które – często przychodzi mu do głowy – można by rozładować sięgając po kieliszek. – Czasem po roku, czasem dopiero po dwóch latach alkoholik potrafi zwyczajnie, bez emocji powiedzieć: nie piję – mówi Halinka. Większość musi się też nauczyć nawiązywania rozmowy. Bez alkoholu, który dotąd dodawał odwagi i musi też ułożyć sobie plan dalszego zdrowienia. W oddziale zdobył wiedzę na temat choroby, teraz musi przemyśleć (i zapisać): jak zapełnić pustkę, jaka powstaje po odstawieniu alkoholu. Mitingi AA, udział w grupach dalszego zdrowienia, praca nad krokami AA. Pomocą może być sponsor, czyli starszy stażem trzeźwienia alkoholik, prowadzenie dzienniczka uczuć, co pozwala w porę dostrzec stany emocjonalne prowadzące do zapicia.– Żeby trzeźwieć, nie wystarczy nie pić, trzeba zmieniać swoje życie – twierdzi ksiądz Andrzej Kieliszek, który w łukowskim odwyku od kilkunastu lat prowadzi spotkania na temat duchowych aspektów zdrowienia. – Nie da się długo funkcjonować na dupościsku, jak to dosadnie nazywają anonimowi alkoholicy. Bez zmian abstynencja nie jest satysfakcjonująca i trudna do trzeba swoje pijane zachowania, od najprostszych, jak na przykład nierzucanie petów gdzie popadnie, po eliminowanie pijanego myślenia, na przykład obwiniania innych, czy żądań, by traktowano mnie niemal jak bohatera, bo przestałem pić. Trzeba też uwierzyć, że ktoś lub coś może mi pomóc. Ktoś – grupa AA, terapeuta, grupa terapeutyczna, sponsor – to jest do zaakceptowania. Coś, co w AA nazywają siłą wyższą, Bogiem, jakkolwiek go pojmujemy – tego wielu nie odstawieniu alkoholu czasu jest w nadmiarze. Trzeba czymś zastąpić godziny organizowania alkoholu, picia, bełkotu długich pijanych dyskusji, kurowania się po piciu i obmyślania usprawiedliwień. Człowiek uzależniony po wyjściu z nałogu szuka jakiegoś zastępstwa. Zwielokrotnia ilość wypijanej kawy lub wypalanych papierosów. Może też popaść w inny nałóg: pracoholizmu, seksoholizmu, internetoholizmu, hazard, uzależnienie od ćwiczeń fizycznych, zakupów, odchudzania lub jedzenia słodyczy. Czasem stawia sobie nierealne zadania: za rok rozpoczynam budowę domu. W sytuacji, gdy nie ma pieniędzy ani nawet widoków na dobrą pracę.– Żeby zdrowieć – podpowiada Halinka – trzeba mieć kontakt z rzeczywistością, z sobą, ze swoimi uczuciami, nauczyć się je rozpoznawać. I mieć świadomość, że zmiany w naszym życiu nie nastąpią od zaraz, że to powolny proces. W AA mówią: daj czasowi czas. Choroba zmieniona Rafał, Ryszard, Karol, Sylwia i Krzysiek jutro opuszczają oddział. Zmienili się przez te siedem tygodni. Już się nie kulą, nie zamykają w sobie, nie gryzą nerwowo paznokci. Sylwia dawno wyskoczyła z kostiumu i chodzi w dżinsach i adidasach. Z AA-owskich powiedzeń najbardziej spodobało się jej to o ogonie: jeśli jedna osoba mówi ci, że masz ogon – możesz to puścić mimo uszu. Jeśli kilka osób mówi, że masz ogon – warto się obejrzeć za siebie. Dlatego Sylwia, jak planuje, będzie w Warszawie chodzić na grupy terapeutyczne. – Żeby tam nauczyć się mówić o swoich trudnościach, nauczyć się słuchać i słyszeć chirurg, z trudem próbuje się uśmiechać. – Zdobyłem tutaj wiedzę, jaka niestety nie jest przekazywana przyszłym lekarzom w uczelniach medycznych. Najtrudniej było mi przyjąć, że już nigdy nie będę mógł się oficer policji, odzyskał pewność siebie, zaczął dbać o zdrowie. Poprosił żonę, żeby zamówiła mu pierwszą od wielu lat wizytę u dentysty. – Będę wykonywał wszystkie zalecenia, chodził na mitingi, będę czytał literaturę. Wiem, że jeśli przestanę to robić, wcześniej czy później sięgnę po flaszkę, czyli – śmieje się – buty mi same skręcą do Karol, mechanik, twierdzi, że nic się nie zmieniło. – Nie zakładam, że nie będę pił. Ale już wiem, jak się bronić.– Badania wykazują, że po kompleksowej, a więc całodziennej 7–8-tygodniowej terapii oraz 12–24-miesięcznym programie after care trwałą abstynencję utrzymuje ok. 40 proc. pacjentów – twierdzi Jadwiga Fudała, kierowniczka działu lecznictwa odwykowego i programów medycznych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów przeszły bóle głowy. Czarną koszulkę z trupią czaszką zamienił na weselszą żółtą z napisem „Kurka Naturka”. Złagodniały mu rysy twarzy. – Wyzbyłem się złości, agresji – twierdzi. – Nauczyłem się prosić o pomoc i lepiej mi z tym. Jednak boi się wyjść z odwyku. Bo dokąd? Mieszkania nie ma, pracy nie ma. Chciałby zobaczyć się z żoną (– No tak – byłą żoną), dzieciakami. Bo one dotąd widywały go najczęściej, gdy był pijany. Ale co będzie, gdy zastuka do drzwi, otworzy mu była żona i powie: Sorry, Winetou, było, ale się zmyło? Korzystałem z książek: Anna Dodziuk „Trudna nadzieja”, PARPA; Terence T. Gorski, Merlene Miller „Jak wytrwać w trzeźwości?”, Wydawnictwo Instytutu Psychiatrii i Neurologii; Jean Kinney, Gwen Leafon „Zrozumieć alkohol”, PARPA. Jakie są objawy przed śmiercią z powodu alkoholizmu? ma alkoholową marskość wątroby, wodobrzusze, pije ciągle , wódkę. tanie (mocne) piwa. Jak długo to potrwa? ma zaburzenia myslenia, nie pamięta połowy z okna ze szpitala. ponad rok temu Interna Badania krwi - glukoza Badanie glukozy we krwi jest bardzo ważne. Glukoza jest węglowodanem należącym do cukrów prostych i podstawowym związkiem energetycznym w naszym organizmie. Jej niedobór i nadmiar są szkodliwe dla naszego zdrowia. Sprawdź czy twoje wyniki są prawidłowe. Lek. Rafał Gryszkiewicz 84 poziom zaufania Witam, Sam alkohol, o ile nie został przyjęty w znacznych ilościach, doprowadzających do utraty przytomności i zachłyśnięcia rzadko powoduje bezpośrednio zgon. Niestety, alkoholizm jest chorobą przewlekłą. Wodobrzusze, marskość wątroby, zaburzenia psychiczne są tylko pośrednimi objawami choroby alkoholowej. W przypadku kontynuowania picia objawy będą postępować, mogą mieć jednak wieloletni przebieg. Bardziej niebezpieczne są choroby towarzyszące piciu, jak zapalenie płuc, czy urazy doznane pod wpływem alkoholu. 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jakie choroby mogą wystąpić na skutek alkoholizmu? – odpowiada Lek. Grzegorz Nawara Czy picie piwa raz w tygodniu to już jest alkoholizm? – odpowiada Mgr Agata Pacia (Katulska) Alkoholizm - czy można dostać rentę? – odpowiada Agnieszka Jamroży Codzienne spożywanie alkoholu a zmiany w wątrobie – odpowiada Lek. Marta Gryszkiewicz Marskość wątroby u alkoholiczki – odpowiada Lek. Tomasz Stawski Czy 2 lub 4 piwa dziennie to alkoholizm? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Depresja i alkoholizm: czy mogę starać się o rentę? – odpowiada Agnieszka Jamroży 2-3 piwa dziennie - czy to już alkoholizm? – odpowiada Lek. Marta Hat Wodobrzusze i słabe ciśnienie u osoby z marskością wątroby – odpowiada Lek. Rafał Gryszkiewicz Jakie konsekwencje dla zdrowia i życia jest zaprzestanie ściągania płynu z jamy ustnej? – odpowiada Lek. Aleksandra Witkowska artykuły Skutki alkoholizmu Alkoholizm niesie ze sobą poważne konsekwencje zdr Alkohole. Zobacz, w jaki sposób wpływają na nasze zdrowie. Alkohole towarzyszą ludziom od niepamiętanych czas Uzależnienie od alkoholu Uzależnienie od alkoholu (piwa, wina, wódki) to na

kiedy alkoholik zapije się na śmierć